Aktualności
2010-11-19 | Z pamiętnika Dominika... sprawozdanie z X PPWH
Główny sponsor

Drodzy miłośnicy lodowca Hintertux,
jubileuszowa, X edycja The Polish Pow(d)er Week in Hintertux już za nami. Jeśli ośmielimy się powiedzieć, że była to niezwykle udana impreza, z pewnością nie oddamy wszystkich emocji, które towarzyszyły nam przez cały ten szalony tydzień. Przez siedem dni w dolinie Tuxertal królował nasz słowiański język, a polskie rejestracje samochodowe i nadwiślański duch zabawy zdominowały lodowiec Hintertux oraz okolice. Tak więc rozzuchwalę się i stwierdzę, że każda kolejna edycja PPW pogłębia sens stwierdzenia "nasz pierwszy polski lodowiec” i oby ta aneksja trwała jak najdłużej, ku uciesze anektujących i anektowanych...

Sobota, 06.11.2010 r.
Nasza ekipa zaczęła ten szalony tydzień już w sobotę, a ta powitała nas piękną, słoneczną i ciepłą pogodą. Ci z nas, którzy w tym roku przyjechali tu pierwszy raz kręcili głowami z niedowierzaniem: "tutaj tak ciepło, a tam na górze ma być śnieg?". Od rana dopinaliśmy szczegóły, wszystko musi być przecież perfekcyjnie przygotowane. A zatem najpierw spotkanie całej ekipy w biurze, pierwsze uściski rąk i od razu trzeba było zakasać rękawy. Męska część załogi z werwą zajęła się wwożeniem całego sprzętu na górę, a w biurze pojawiali się wciąż nowi goście, którzy wprost nie mogli się doczekać swoich identyfikatorów. Mówiąc krótko dało się już wyczuć wielkie oczekiwanie na niedzielę, ale i poczucie, że damy radę wszystkim przeciwnościom!
Niedziela, 07.11.2010 r.
Niedziela niedzielą,
ale dla nas był to dzień wytężonej pracy. Po
ostatnich ustaleniach wszyscy ruszyli na szczyt lodowca – od 9:00 trzeba było tam stworzyć „małą narciarską Polskę” -
to nasze główne zadanie. Z jednej gondoli do drugiej, szybkie
rozkładanie namiotów, stojaków, nart i... gotowe! Punktualnie co do
minuty goście rozpoczęli testowanie przygotowanego przez nas sprzętu.
Każdy bez problemu mógł wybrać coś dla siebie: Rossignol, Blizzard, Head, K2, Dynastar i Kneissl w przeróżnych rozmiarach i typach. Czego chcieć więcej? Wydawaniem snowboardów zajęła się ekipa Ronin Snowboards. Roboty było tyle, że dopiero po paru godzinach niektórzy przypominali sobie, że nic jeszcze nie jedli! DJ Krisoo
przywitał się z rodakami, a z głośników rozbrzmiała polska muza w rytm,
której uśmiechnięte dziewczyny z naszego teamu udzielały wszystkich
niezbędnych informacji. Każdy musiał się przecież "uzbroić" w program
imprezy. Tego dnia ruszył też pierwszy skiguiding – jak zwykle szkoła
narciarska Lider spisała się na
medal. Instruktorzy świetnie obeznani z trasami, kilka razy dziennie
informowali o warunkach pogodowych – nie ma to jak wiadomości z
pierwszej ręki!
Wieczorem przyszła pora na długo oczekiwane, wspólne, polskie ognisko przy dolnej stacji gondoli. Rozłożyliśmy więc namioty, zapłonął ogień i ni stąd ni zowąd pojawili się pierwsi goście. Od razu otoczyli epicentrum (nie, nie ognisko) – tego dnia był to pachnący na grzaniec Marcina. Oczywiście tradycyjnie niebo włączyło nam "zraszacz" w postaci deszczu, jednak nikt specjalnie się tym nie przejął. Kiełbaski znikały w rekordowym tempie, a z każdą upływającą godziną coraz weselsi goście tańczyli w coraz liczniejszym gronie. Szum rzeki, polska muzyka, piękne zapachy, aż tu nagle... zapadła ciemność! Kilka minut po 23:00 prąd postanowił „odmówić posłuszeństwa” i już tylko dogasający ogień oświetlał nasze małe polskie miasteczko. W światłach latarek trzeba było złożyć cały sprzęt, czego nie ułatwiał coraz mocniej padający deszcz. Przynajmniej prysznic mieliśmy już z głowy:)
Poniedziałek, 08.11.2010 r.
Zima tym razem popisowo zaczęła pracę od poniedziałku. Stacja Fernerhaus od rana zasypana była białym puchem. Rozdzieliliśmy między siebie łopaty i z uśmiechem na ustach odśnieżyliśmy nasz taras. Krótko po 9:00 otworzyliśmy stoiska, a lodowiec ponownie opanowała „polska fala”. Niektórzy nasi goście przychodzili wypróbować kolejną parę nart, inni chcieli jedynie porady w doborze sprzętu na dosyć trudne warunki śniegowe panujące tego dnia. Po
zdecydowaniu się na odpowiednią parę
jeszcze chwila na regulację wiązań i już można było ruszyć na trasę. A
o kazją do podniesienia swoich narciarskich umiejętności był oczywiście
skiguiding prowadzony przez instruktorów krakowskiej szkoły Lider. Nasze
lodowcowe radio opanował tymczasem tercet Krisoo-Paweł-Piotrek zabawiając swoimi tekstami nie tylko gości, ale i nas schowanych pod
namiotami, czy w naszym pokoju. A zatem masaż przepony mieliśmy gratis!Wieczorem nadszedł wreszcie czas na odwiedziny w przytulnej Kleine Tenne w Lanersbach. Po obfitej kolacji spalaliśmy kalorie tańcząc do rockowych hitów granych przez zespół KaraRockers. Koncert zamienił się w karaoke, a to dzięki tekstom piosenek wyświetlanych na ekranach. Na początku trochę nieśmiało, potem już z przytupem cała knajpa ruszała się do rozbrzmiewających rytmów. Tańcem oczarowała nas zwłaszcza Monika, która na co dzień zajmowała się "papierkową robotą" przy wydawaniu nart. Dla nas wszystkich takie gorące zakończenie zimnego dnia było bardzo wskazane.
Wtorek, 09.11.2010 r.
Uff... Na Lodowcu Hintertux tym razem nie sypało już śniegiem jak wczoraj. Zamiast tego, od rana mocno dawał nam się we znaki przeszywający, zimny wiatr. Nikt się jednak temu nie dziwił – jesteśmy na wysokości 2.660 m n.p.m. Mróz i mgła nie ostudziły zapału Polaków i całej naszej ekipy. Od rana, jak co dzień wydawaliśmy narty do testowania, a Ronin Snowboards czekał z najnowszymi
modelami desek. Szkoła narciarska Lider wyruszyła na
skiguiding, a nasz DJ kilka razy dziennie podkreślał, że mają licencję
PZN (dodając czasem jedną literką by powstał PZPN :). Złośliwości jednak
utrzymane były w dobrym tonie, umiejętności rosły, a nerwy nikomu nie
puszczały.Pod koniec ciężkiego dnia w Kleine Tenne”w Lanersbach nadszedł czas by odpłynąć w piękny, nostalgiczny rejs. Dla licznie zgromadzonej publiczności zagrała Martyna Jakubowicz z zespołem. Melodyjnie pieściły nasze uszy: gitara, perkusja, bas, akordeon i delikatny głos wokalistki. Najwięcej emocji wywołał przebój artystki „W domach z betonu nie ma wolnej miłości”. Nastrojowy koncert zwieńczyły gorące oklaski i oczywiście obowiązkowy bis. I nawet akustyk w Kleine Tenne przyznał, że taki zespół nie zdarza się często... U nas się zdarzył.
Środa, 10.11.2010 r.
Środa tym razem okraszona była wyłaniającym się zza chmur słońcem. Można powiedzieć: "nareszcie". Ciepłe promienie załadowały nasze baterie, a temat lepszej pogody nie schodził tego dnia z ust zac
hwyconych widokami
gości. Nasze namioty stale przyjmowały kolejnych amatorów białego
szaleństwa. To już środa, tak szybko? Coraz więcej zawodników chciało
zapisać się na zawody o Puchar Świstaka. Tym bardziej, że na lodowcu
tego dnia była wyjątkowo sympatyczna atmosfera, a to za sprawą konkursów
i nagród pod patronatem portalu Sympatia.net. Ot
choćby taniec w butach narciarskich. Podobno "tak się nawet łatwiej
tańczy" - odważna uczestniczka pokazała wszystkim, że i owszem. Pod koniec dnia już w normalnym obuwiu zgromadziliśmy się w gorącym klubie Gletscherspallte w Lanersbach. Tym razem znów konkurs wymagający odwagi - wieczór karaoke! I chociaż na początku Krisoo miał problem z brakiem chętnych, to z czasem w słowiańskich duszach obudziła się pierwotna chęć śpiewu. Śpiewaliśmy miłosne hity (niektórzy mieli warunek, że musi im pomóc mały chórek). Ostro dał "czadu" też akustyk "Oddziału Zamkniętego" - chyba bardzo mu tego brakowało. O nagrody za odwagę zadbały Sympatia.net, Ergo Hestia i Zillertalinfo.pl. Świetną zabawę kontynuowaliśmy dalej na dyskotece w Kleine Tenne, w końcu nie mogliśmy przecież przepuścić żadnej okazji.
Czwartek, 11.11.2010 r.
Na ten pełen emocji dzień
aura przygotowała nam piękną oprawę. Spowity promieniami słońca Lodowiec Hintertux aż jaśniał dla rywalizujących tego dnia o Puchar Świstaka.
Z tego też powodu z naszych namiotów z nartami sprzęt znikał w mgnieniu
oka. Jeszcze trzeba było wydać ostatnie koszulki z numerami i już ponad
150 uczestników w dziewięciu
kategoriach dziarsko ruszyło do slalomu. Nad zawodami czuwała
skoncentrowana ekipa instruktorów z „Lidera”. Slalom niektórzy
potraktowali dosyć swobodnie, nie przejmując się za bardzo tyczkami, ale
przecież chodziło o dobrą zabawę.Aż w końcu wieczorem w Kleine Tenne gwóźdź programu całego polskiego tygodnia. Atrakcją wieczoru był energetyczny koncert, na który czekali wszyscy Polacy na Polish Pow(d)er Week. Oddział Zamknięty – bo o nich mowa – pokazał prawdziwy rockowy „pazur”, a wnętrze Kleine Tenne wypełnione było po brzegi roztańczonym i śpiewającym tłumem. Tylu rozgrzanych muzyką ludzi nie było tutaj od dawna – wszystko aż trzęsło się w posadach. Pod koniec występu nikt nie chciał wypuścić „Oddziału” ze sceny. "Andzia", "Moi przyjaciele", "Rzeka" i inne dobrze znane nam kawałki śpiewaliśmy przecież z pamięci. Po koncercie dosłownie każdy miał "banana" na twarzy! Tego nam było trzeba. A w przerwie odbyło się uroczyste wręczenie pucharów i nagród dzielnym zawodnikom. Zwycięzców na podium wywoływała Agnieszka Cegielska z TVN Meteo, a medale i nagrody dumnym narciarzom i snowboardzistom wręczała Agnieszka Saternus. Nie zabrakło te ż tradycyjnego już losowania vouchera, którego właściciel wraz z drugą połową spędzi romantyczny weekend w jednym
z
tutejszych pensjonatów. Najważniejszym momentem były jednak chwile
podziękowań dla naszych gości, którzy tak licznie przybyli na X PPW.
Nigdy nas nie zawodzicie, a tym razem byliście po prostu wspaniali! Po takim dniu spaliśmy jak susły... zaraz, zaraz... czy my w ogóle
poszliśmy spać? Pamięta ktoś może?Piątek, 12.11.2010 r.
Piątek bardzo wietrzny, ale naprawdę ciepły. Ostatni dzień naszego tygodnia w Hintertuxie upłynął pod znakiem dobrze znanych wszystkim atrakcji. Od rana intensywne testowanie nart, w oczach gości widać było jeszcze niezaspokojoną ciekawość. Pierwsi chętni przybyli do naszych namiotów już w pierwszych minutach ich otwarcia po to, aby chwycić w swoje ręce ulubioną parę – jak już każdy wie po południu szanse na to są raczej małe. Na stoki znów dziarsko ruszyli instruktorzy ze szkoły Lider prowadząc tego dnia ostatnie już skiguidingi. Polskie kawałki jak co dzień serwował lekko zakatarzony DJ Krisoo. A po 15:00 nadeszła niestety pora na pożegnanie z lodowcem. Nasza ekipa wzięła się ostro za pakowanie całego sprzętu, jednocześnie zapraszając gości na pożegnalne Apresski w lokalu Hohenhaus Tenne. To nie do wiary, że tak szybko skończył się ten niezwykły polski t
ydzień. Każdy z nas czuł zmęczenie zmieszane z miłą satysfakcją,
radując się, po raz dziesiąty wszystko wyszło świetnie:) Ale cytując
pewnego znanego w Polsce dyrygenta: „gramy do końca świata i jeden dzień
dłużej...” Na koniec oczywiście podziękowania dla naszych sponsorów: Play Mobile i Hestii, patronów medialnych: TVN Meteo, Onet.pl, RMF Maxxx, Sympatia.net, dla krakowskiej szkoły narciarskiej Lider, teamu Ronin Snowboards, dystrybutorów sprzętu zimowego: Rossignol, Blizzard, Head, K2, Dynastar i Kneissl oraz dla współorganizatorów - zarządu kolejek linowych Hintertuxergletscher i pracowników informacji turystycznej regionu Tux-Finkenberg i zespołu Kleine Tenne.
Szczególne zaś podziękowania moi drodzy dla Was ...za to, że znowu nas nie zawiedliście! Stokrotne dzięki i do zobaczenia już w styczniu:)
-> Zobacz relacje filmowe z imprezy na naszym kanale YouTube

Patroni medialni
![]() |
![]() |
![]() |
Partnerzy
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Organizatorzy
![]() |
![]() |
![]() |


















